Zamknij

"Barwny neolit", czyli warsztaty nie tylko dla dzieci. Uczestnicy byli zachwyceni [zdjęcia]

17:46, 01.10.2022 MPlaza
Skomentuj

Jak upleść koszyczek z łyka lipowego, ulepić naczynie z gliny metodą wałeczkową, zrobić biżuterię pradziejową czy zemleć ziarno na mąkę w żarnach - tego wszystkiego można było nauczyć się podczas sobotnich zajęć zorganizowanych przez Sandomierskie Centrum Kultury. Praca wciągnęła jednakowo i dzieci, i dorosłych. Dzięki warsztatom jedni i drudzy mogli się dowiedzieć, czym zajmowali się nasi przodkowie z okresu neolitu.

Spotkanie zatytułowane "Barwny neolit" zainicjowało nowy cykl SCK "Jesień z przeszłością". Do Ratusza przyszli głównie rodzice z dziećmi, ale także miłośnicy przeszłości z grupy eksploracyjnej "Szansa" w Annopolu. Sala ekspozycyjna zmieniła się na kilka godzin w duży warsztat rękodzielniczy z różnymi stanowiskami. Organizatorzy postanowili wykorzystać metodę uczenia przez doświadczenie.

- Sandomierszczyzna to eldorado archeologiczne. Mamy tutaj bardzo dużą rozpiętość kultur archeologicznych, poczynając od epoki kamienia. Zaczęliśmy chronologicznie i od okresu, który pozostawił po sobie najwięcej śladów, czyli młodszej epoki kamienia - neolitu. Zatytułowaliśmy zajęcia "Barwny neolit" z uwagi na jego różnorodność. Jest to bardzo charakterystyczny okres dla Sandomierszczyzny, bowiem około 6 tysięcy lat temu z Bliskiego Wschodu, przez Karpaty, przyszli tutaj tak zwani pierwsi rolnicy. Hodowali oni zwierzęta - kozy i owce oraz zajmowali się uprawą zbóż - najpierw pszenicy, a następnie prosa. Wykonywali narzędzia krzemienne, na naszym terenie z krzemienia pasiastego, czekoladowego i święciechowskiego - mówiła Katarzyna Radziwiłko, dyrektor SCK, z wykształcenia archeolog.

"Pierwsi rolnicy" potrafili wykorzystywać łyko lipowe, znajdujące się pod korą drzewa. Było ono, jak wyjaśniła Katarzyna Radziwiłko, prane i suszone, później, za pomocą igieł kościanych, można było tworzyć z niego maty, kapelusze czy różnego rodzaju koszyki. Te ostatnie przedmioty robili uczestnicy warsztatów. Biżuterię pradziejową wykonywali przede wszystkim z elementów kościanych i muszli oraz ze sznurków. - Sznury używane pierwotnie były wytwarzane między innymi z lnu i pokrzywy. Dziurki robiono ostrzami krzemiennymi. W czasie warsztatów można zobaczyć, jak działały takie wiertarki - opowiadała dyrektor SCK.

Pod kierunkiem Moniki Bajki, archeolog z pracowni Trzy Epoki uczestnicy zajęć lepili z gliny naczynia. Wzorowali się na replikach zabytków archeologicznych, a posługiwali się metodą z epoki kamienia, czyli wałeczkową lub tasiemkową, bez użycia koła garncarskiego. - Najpierw wykonywane jest dno z kawałka gliny, a potem robione są wałeczki, spłaszczane następnie na tasiemki. W taki sposób buduje się ścianki naczyń. Wszystkie naczynia w pradziejach, nawet te duże, były wytwarzane taką metodą - tłumaczyła Monika Bajka.

Naczynia miały przeróżne kształty i formy, były zdobione albo odciskami stempelków lub odciskami sznura, albo ornamentami rytymi. Przedmioty te wypalano potem w ognisku lub w piecu. Miały one, jak podkreśliła archeolożka, nie tylko spełniać funkcję praktyczną, miały być również estetyczne. - Oprócz tego, że ornamenty miały jakąś sferę znaczeniową, to chodziło również o to, aby były ładne. Poczucie estetyki już w pradziejach było ważne - dodała Monika Bajka.

W czasie zajęć w Ratuszu, tak jak w neolicie, robiono z gliny również figurki kobiet, tak zwane wenuski, oraz zwierzęce, które - jak wyjaśniła Monika Bajka - nie były zabawkami, ale służyły do celów obrzędowych.

Maria Paterek przyprowadziła na zajęcia córki Lenę i Olgę, uczennice szkoły podstawowej. - Planowałam zostawić dzieci na zajęciach na godzinę, a potem je zabrać. Gdy wróciłam do Ratusza, okazało się, że warsztaty tak bardzo im się spodobały, że chciały zostać dłużej. Dowiedziałam się, że rodzice również mogą w nich uczestniczyć i skorzystałam z tej możliwości. Również działam aktywnie. Zrobiłyśmy z córkami wszystko, co się dało - piękny pleciony koszyczek do łazienki i dwa inne, których przeznaczenia jeszcze nie ustaliłyśmy, ale na pewno na coś się przydadzą, poza tym dużo naczyń glinianych i bardzo ładną biżuterię - mówiła pani Maria.

 Czteroipółletnia Karolinka Kaczorowska był najmłodszą uczestniczką spotkania z przeszłością.  - Korzystamy z możliwości uczestniczenia w różnych warsztatach. Gdy córeczka usłyszała o lepieniu z gliny, nie mogłyśmy tutaj nie przyjść. To świetny sposób na spędzenie części soboty. Jesteśmy zachwycone. Zrobiłyśmy korale z muszli, gliniane naczynia oraz mąkę, z której - jak mówi córeczka upieczemy pizzę - relacjonowała Magdalena Chruściel-Kaczorowska.

Pani Magdalena zapowiedziała, że do udziału w podobnych warsztatach będzie zachęcać innych.

Za tydzień odbędą się kolejne zajęcia z cyklu "Jesień z przeszłością". Będą one poświęcone kulturze przeworskiej, czyli tzw. okresowi wpływów rzymskich.

 

(MPlaza)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%