420-lecie istnienia obchodzi sandomierskie Collegium Gostomianum. Na towarzyszący jubileuszowi XI Zjazd Absolwentów przyjechali byli uczniowie z różnych stron Polski i z zagranicy. Podkreślali oni zgodnie, że dawne kolegium jezuickie to szkoła wyjątkowa.

W rozpoczętym w sobotę zjeździe uczestniczy około 400 osób. Przybyli z Kanady, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Francji i Włoch oraz z niemal wszystkich zakątków Polski. Najstarszy uczestnik zdawał maturę w 1948 roku.

Zgodnie z tradycją spotkań, najpierw absolwenci uczestniczyli we mszy św. odprawionej w bazylice katedralnej, a następnie, podzieleni na roczniki, przeszli przez Stare Miasto. W drodze do szkoły, 420-letniego gmachu dawnego kolegium jezuickiego, towarzyszyła im Miejska Orkiestra Dęta z Tarnobrzega oraz zbrojni z Chorągwi Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej.

- I Liceum Ogólnokształcące Collegium Gostomianum wrosło w pejzaż miasta i stało się szkołą pokoleniową, w której naukę pobierało i pobiera wiele osób z tych samych rodzin. Na przestrzeni lat wykształciła ona tysiące absolwentów - ludzi świata nauki, prawników, lekarzy, nauczycieli, artystów, inżynierów, polityków, duchownych i przedsiębiorców. Wszyscy charakteryzują się szlachetnością i wiarą w wartości. W bogatą tradycję szkoły wpisuje się wiele spektakularnych sukcesów - mówiła w czasie oficjalnej uroczystości Joanna Pieronkiewicz-Szpernal, dyrektor placówki.

Dodała ona, że I LO stara się kontynuować dorobek poprzedników, łączy szacunek do tradycji z wysokim poziomem kształcenia i nowoczesnością.

Krzysztof Zieliński, wieloletni dyrektor liceum wspomniał zmarłych niedawno absolwentów, wśród nich światowej sławy matematyka prof. Andrzeja Schinzla i Wincentego Sobowca, nauczyciela i muzyka.

Gratulacje z okazji jubileuszu przekazali społeczności szkoły posłowie Marek Kwitek i Andrzej Kryj, a także przedstawiciele lokalnych władz: burmistrz Marcin Marzec i Tomasz Huk, przewodniczący Rady Powiatu Sandomierskiego - absolwenci Collegium Gostomianum oraz wicestarosta Paweł Niedźwiedź.

Absolwenci otrzymali dyplomy honorowe. Po uroczystości zrobiona została wspólna fotografia. Następnie był czas na zwiedzanie gmachu i spotkania w klasach, a przede wszystkim na wspomnienia.

- Wspomnienia są tylko dobre. Nawet, jeśli w trakcie nauki, były złe chwile, to o nich się nie pamięta - mówiły Edyta Witowska i Beata Zelik, które maturę zdawały w 1987 roku.

- Collegium Gostomianum to szkoła założona przez jezuitów. Przychodząc tutaj, mieliśmy świadomość, że będziemy kontynuatorami wspaniałych tradycji, o które należy dbać. Szacunek do tej ziemi i do ludzi oraz miłość do bliźnich - takie wartości szkoła nam przekazywała. Uczyła także logicznego myślenia i wyciągania wniosków. To było niezwykle ważne - zaznaczył Zdzisław Trębski, maturzysta z 1954 roku. - W cichy sposób, ale celebrowaliśmy ważne narodowe rocznice. Do 1951 roku w szkole działało harcerstwo. Można było rozwijać różnorodne zainteresowania. Kształcono i wychowywano nas tak, że potrafiliśmy znaleźć się w różnych sytuacjach.

Absolwenci mówili, że ich wspomnienia wiążą się przede wszystkim z nauczycielami. Wymienili wiele nazwisk. Krzysztof Fus, legendarny kaskader, matura rocznik 1959, opowiadał o swojej polonistce. - Profesor Krawczykowa była cudownym człowiekiem. To ona nauczyła mnie miłości do języka polskiego i poezji - powiedział Krzysztof Fus.

Janusz Sochacki, matura rocznik 1975, zaznaczył, że miał wspaniałych, oddanych swojej pracy nauczycieli. Przyznał, że szczególnym sentymentem darzy Annę Sochę, chemiczkę. - Była naszą wychowawczynią, ale nie mieliśmy z tego względu taryfy ulgowej. Chemii trzeba było naprawdę mocno się uczyć. Wychowawczynią była świetną. Zabierała nas często na wycieczki. Poznaliśmy Polskę dzięki pani profesor. Poziom nauczania w liceum był wysoki. Wszyscy z mojej klasy dostali się na studia, są lekarzami, prawnikami, inżynierami - mówił Janusz Sochacki.

Wojciech Czerwiec, matura rocznik 1977, dziś pełni funkcję wicekanclerza Stowarzyszenia Wychowanków "Confraternitas Gostomianum", które organizuje zjazdy absolwentów. Zapytany o to, dlaczego wciąż tak mocno związany jest ze swoim liceum, odparł, iż nie ma drugiej takiej szkoły w Polsce. Decydują o tym różne względy, choćby niezwykła siedziba i związana z nią atmosfera. - W latach 70., gdy uczęszczałem do Collegium Gostomianum, był tam - można powiedzieć śmiało - XIX wiek. Sala gimnastyczna i łazienki były fatalne. W salach lekcyjnych były piece kaflowe. Młodzież musiała przed lekcjami roznieść opał, żeby można było w nich rozpalić. Pamiętam, że którejś zimy - był to bodajże 1975 rok - było tak zimno, że gdy o godzinie 6 rano roznosiliśmy węgiel pod piece kaflowe i ktoś wylał wodę, ta momentalnie zamarzła. Dziś młodzież nawet sobie nie wyobraża tego, jak kiedyś było ciężko. Mimo to wspomnienia mamy piękne - mówił absolwent.

Wojciech Czerwiec opowiadał o znakomitych pedagogach, ale i o relacjach wśród młodzieży. - Klasy były liczne. Każda miała po 35-37 osób, ale byliśmy bardzo zżyci, nie było między nami podziałów. Dlatego tak chętnie przyjeżdżamy na zjazdy, ale spotykamy się również przy innych okazjach. Nie rozmawiamy wtedy o polityce, tylko o szkole. Wspominamy - dodał sandomierzanin.

W sobotę wieczorem absolwenci będą bawić się na balu. Na niedzielę zaplanowane są spotkania w klasach oraz zwiedzanie szkoły.

 Z okazji wydarzenia przygotowana została okolicznościowa publikacja.